niedziela, 21 stycznia 2018

Zalewajka radomszczańska


Co gotuję, kiedy nie mam czasu a w lodówce praktycznie pustka? Zalewajkę. I bynajmniej nie jest to zupa pozbawiona smaku, bo tak można by pomyśleć, skoro gotuje się ją z "byle czego". Pamiętam ją jeszcze z dzieciństwa, chociaż przyznam, że nie należała do moich ulubionych - nie lubię skwarków ze słoniny. Dlatego odkąd jestem panią swojej kuchni, słoninę zastępuję boczkiem. W moim rodzinnym mieście zalewajka doczekała się swojego festiwalu, więc to zupa nie byle jaka, mimo, że z "byle czego".

  • Garść grzybów suszonych
  • Ziemniaki surowe około 5-6 
  • Boczek wędzony, ilość wg uznania
  • Zakwas na barszcz biały- cala butelka
  • Śmietana 2 łyżki
  • Sól, pieprz do smaku
  • Koperek pęczek


Grzyby zalewamy wodą (wody tyle, ile chcemy miec zupy, taki średni garnek). Moczymy kilka godzin. Ziemniaki obieramy, kroimy w kostkę, dorzucamy do grzybów. Wodę solimy i gotujemy do miękkości ziemniaków.  W tym czasie kroimy boczek w kostkę i podsmażamy go na patelni na łyżce smalcu. Do ugotowanych ziemniakow wlewamy zakwas. Gotujemy chwilkę, aż zupa lekko zgęstnieje. Dodajemy podsmażony boczek, doprawiamy solą i pieprzem i zabielamy śmietaną. 

W garnuszku dwie łyżki śmietany zalewamy kilkoma łyżkami gorącej zupy. Mieszamy energicznie. Tak zahartowaną śmietanę możemy wlać już do garnka. 

Posypujemy posiekanym koperkiem.