Co gotuję, kiedy nie mam czasu a w lodówce praktycznie pustka? Zalewajkę. I bynajmniej nie jest to zupa pozbawiona smaku, bo tak można by pomyśleć, skoro gotuje się ją z "byle czego". Pamiętam ją jeszcze z dzieciństwa, chociaż przyznam, że nie należała do moich ulubionych - nie lubię skwarków ze słoniny. Dlatego odkąd jestem panią swojej kuchni, słoninę zastępuję boczkiem. W moim rodzinnym mieście zalewajka doczekała się swojego festiwalu, więc to zupa nie byle jaka, mimo, że z "byle czego".
- Garść grzybów suszonych
- Ziemniaki surowe około 5-6
- Boczek wędzony, ilość wg uznania
- Zakwas na barszcz biały- cala butelka
- Śmietana 2 łyżki
- Sól, pieprz do smaku
- Koperek pęczek
Grzyby zalewamy wodą (wody tyle, ile chcemy miec zupy, taki średni garnek). Moczymy kilka godzin. Ziemniaki obieramy, kroimy w kostkę, dorzucamy do grzybów. Wodę solimy i gotujemy do miękkości ziemniaków. W tym czasie kroimy boczek w kostkę i podsmażamy go na patelni na łyżce smalcu. Do ugotowanych ziemniakow wlewamy zakwas. Gotujemy chwilkę, aż zupa lekko zgęstnieje. Dodajemy podsmażony boczek, doprawiamy solą i pieprzem i zabielamy śmietaną.
W garnuszku dwie łyżki śmietany zalewamy kilkoma łyżkami gorącej zupy. Mieszamy energicznie. Tak zahartowaną śmietanę możemy wlać już do garnka.
Posypujemy posiekanym koperkiem.
W garnuszku dwie łyżki śmietany zalewamy kilkoma łyżkami gorącej zupy. Mieszamy energicznie. Tak zahartowaną śmietanę możemy wlać już do garnka.
Posypujemy posiekanym koperkiem.